poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 4

Nasze spojrzenia się spotkały. Po jego wyrazie twarzy  można było zauważyć, że spanikował. Jestem bardzo ciekawa jak mi się z tego wytłumaczy. Nie mam pojęcia dlaczego jeszcze wczoraj mówił, że nadal mnie a kocha a teraz? A teraz wchodzi do kawiarni za rękę z moją najlepszą przyjaciółką. A ona? Też jestem bardzo ciekawa jej wytłumaczeń.
- Przeprasza, zaraz wracam. - uśmiechnęłam się sztucznie do Jaxona i pośpiesznie wstałam ze swojego miejsca.
Szłam w kierunku Justina, starałam się nie pokazać złości, która aż we mnie buzowała. Byłam wściekła ale z drugiej strony czułam jak serce łamało mi się na milion kawałków. Byłam słaba wiem ale nie mogłam tego teraz dać po sobie poznać. Nie chcę by widział jak płaczę, w dodatku przez niego. Kiedy stanęłam jakieś dwa metry na przeciwko Justina i Melanie skrzyżowałam ręce na piersci i sztucznie uśmiechałam się do nich. Oboje stali jak wryci nie wiedząc co zrobić. Muszę przyznać, że ich miny były arcygłupie ale nie było mi ochoty do śmiechu.
- No.. cześć Justin i Melanie. - dałam dość mocny nacisk akcentu na "Melanie".
- Um.. Char, a co ty tu robisz? - Justin powiedział to tak wolno, że spokojnie małe dziecko by zrozumiało każde słowo.
- Ja? - pokazałam wskazującym palcem na siebie a później na nich. - raczej co WY tu robicie?
- No miałam zamiar przyjść tu sam ale .. przed wejściem spotkałem Melanie i zaprosiłem ją na kawę. Chciałem z nią porozmawiać.. o nas. - oblizał górną wargę i zaczął się niemo rozglądać.
Byłam w szoku nie mogłam nic z siebie wydusić. Nie miałam pojęcia czy mu wierzyć czy nie. Przecież to może być prawda tak? Melanie by mnie nigdy nie skrzywidziła zresztą Justin też. Nie miałam powodu by im nie wierzyć oprócz tego, że złapał ją za rękę ale nie chcę się z nim już kłócić. Ale jak to "o nas" jakich nas? Czyli jednak znowu jesteśmy razem? Trzymajcie mnie bo zaraz zemdleję ze szczęścia.
- Jak to "o nas"?- zagryzłam dolną wargę ze zdenerwowania czekając na odpowiedź chłopaka.
- Char chciałem spytać Melanie co sądzisz, czy mam jeszcze jakieś szanse u ciebie. Dobra powiedziałaś mi, że mnie kochasz ja tobie to samo ale nie wiem czy nadal chciałabyś ze mną być. - uśmiechał się do mnie tak słodko. Nie mogłam już dłużej przestać tłumić w sobie tego uczucia. Uśmiechnęłam się a na moje policzki wkradły się czerwone rumieńce. Po raz kolejny przegryzłam dolną wargę ze zdenerwowania.
- A jak sądzisz? - spojrzałam mu prosto w tęczówki. - Jasne, że chcę.
Chłopak już nic nie odpowiedział tylko do mnie podszedł przytulając mnie. Owinęłam ręce wokół jego szyi a on mojej talii. Znowu czułam się jak kiedyś, jak rok temu. Błagałam Boga, że jeśli to sen, to oby się nigdy nie kończył. Niekontrolowanie z moich łez zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia.
*
Obudził mnie nieprzyjemny dzwonek budzika stojącego na szafeczce obok mojego dużego łóżka. Energicznie wstałam a na moją twarz wkradł sie uśmiech. Od wczoraj chodzę cała w skowronkach to pewnie przez to, że ja i Justin po raz kolejny jesteśmy razem. Jeszcze kilka dni temu dałabym się pokroić, że nie spotkam już Justina a tu proszę. Nie dość, że go spotkałam to na dodatek jesteśmy razem. To jak bajka, z której nie chcesz się wybudzić ale wiesz, że nic dobrego z ego nie wyniknie. Wiele razy Melanie mi powtarzała, że gdyby Justin wrócił mam do niego nie wracać, nie rozmawiać nawte nie zwracać uwagi. I wiem, że ma rację. Justin równa się łzy. Nie raz przez niego płakałam. Ale bardziej bym żałowała, mając świadomość szansy rozmowy z nim i nie skorzystania z niej. Tak samo jeśli chodzi o bycie z nim. Pośpiesznie założyłam sportowe ubrania i udałam się do kuchni. Wzięłam zimną butelkę wody i wybiegłam z domu. Miałam ochotę iść pobiegać i nie tracąc ani chwili udałam się w kierunku parku.
*
Po przebiegnięciu 2 km zmęczona padłam na pierwszą lepszą ławkę w parku. Duszkiem wypiłam większą zawartość butelki. Starałam się oddychać równomiernie kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz by sprawdzić kto do mnie dzwoni.
- No cześć Nathan. - uśmiechnęłam się sama do siebie. - Co tam?
- Cześć Char, mogłabyś dziś do mnie wpaść?
- No pewnie a coś się stało?
- Chciałem tylko porozmawiać, to nie rozmowa na telefon.
- Um, no dobrze. Będę u Ciebie wieczorem dobrze?
- Pewnie będę czekać, do zobaczenia.
Nie odpowiadając rozłączyłam się i pobiegłam w kierunku swojego domu. Chciałam jak najszybciej wziąć prysznic i udać się do Nathana. Jestem ciekawa o co mogło mu chodzić. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało.
*
Będąc pod drzwiami Nathana poprawiłam swoje włosy, które były związane w bardzo luźnego koka. Zapukałam do drzwi dwa razy i cierpliwie czekałam aż ktoś mi otworzy drzwi. Po paru sekundach drzwi otworzył mi chłopak.
- Cześć Nathan. - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela.
- No cześć, chodź do środka.
Od razu za Nathanem weszłam do środka idąc prosto do jego pokoju. Wygodnie rozsiadłam się na jego łóżko a on od razu obok mnie. Byłam już u niego kilka razy. Miał dość spore mieszkanie mimo, że mieszkał tu sam. Dość często wpadała tu Melanie ale tym razem jej nie widziałam u niego.
- No więc o czym chciałeś pogadać. - oparłam się o ścianę centralnie za łóżkiem Nathana.
- Chodzi o Melanie. Ostatnio się dziwnie zachowuje..
- Próbowałeś z nią o tym rozmawiać?
- Jasne ale mówiła, że wszystko jest w porządku. Miałem nadzieję, że tobie coś powiedziała.
- Nie, niestety nic nie wiem. Może warto z nią porozmawiać jeszcze raz co? - próbowałam pocieszyć zmartwionego Nathana.
- Ale to nie wszystko, wczoraj około godziny 24 wracałem do domu od Jaxona i widziałem ją z Justinem. - coś mnie w środku zabolało. Wróciłam od niego po 22 i mówił, że nigdzie sie już nie wybiera. Czyżby mnie okłamał?
- Jak to.. z Justinem? - zmarszczyłam brwi.
- Szedł z nią trzymając się za ręce i całowali się. Po tym zerwałem z nią. - po tym już nic nie słyszałam. Obraz zaczął mi się zamazywać łzami. Nie patrząc gdzie idę wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
- Przepraszam muszę iść. - rzuciłam na pożegnanie.
Zbiegłam schodami w dół i rzuciłam się w stronę drzwi. Biegłam przed siebie płacząc co raz mocniej. Na dworze było już dość ciemno, a ja nie miałam zamiaru wrócić do domu. Pobiegłam do parku,w którym rano biegałam. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach. Łzy nie przestawały spływać po moich policzkach. Wokół mnie nie było nikogo. Było kilka minut przed 22. Dlaczego on mi to zrobił? Szczerze mówiąc nie mam powodów by nie wrzyć Nathanowi. Niby po co miał to zrobić? Wczoraj widziałam ich wchodzących do kawiarni a teraz to. Wróciłam do domu i dzwoniłam do Melanie, oczywiście nie odbierała. Jest a raczej byłą moją najlepszą przyjaciółką. Wyprostowałam sie i odchyliłam głowę do tyłu opierając się o ławkę. Nie umiałam przestać płakać. Chciałam by to wszystko co mówił Nathan okazało się kłamstwem.
*
Leżałam w łóżku nie móc spać. Ciągle płakałam, nie mogłam przestać. Nawet nie próbowałam dzwonić do Justina czy Melanie. Ten dzień zaliczam do najgorszych. Na zegarku była godzina 4:48 a ja nadal nie spałam. Oczy miałam całe podpuchnięte od płaczu. Po raz pierwszy w takiej chwili nie sięgnęłam po narkotyki. Zawsze kiedy szło coś nie tak jak po mojej myśli rozwiązaniem były narkotyki. Nie wiedziałam co mam zrobić. Chciałam zasnąć i zapomnieć o dzisiejszym dniu. Ale może to nie prawda tak? Dobra, raz ich sama widziałam ale się nie całowali. Może powinnam zadzwonić do Nathana? Jest prawie 5 nad ranem ale nie dam rady zasnąć. Cierpliwie czekałam do rana aż w końcu będę mogła zadzwonić do chłopaka. Później spotkam się z Justinem i wyjaśnię to z nim.
*
Nie spałam całą noc. Nawet nie chciałam patrzeć w lustro by wyglądałam okropnie. Byłam zmęczona ale nie umiałam zasnąć, nie po tym co się dowiedziałam. Wciąż leżałam w łóżku i zastanawiałam się co zrobić. Odpuściłam sobie dzwonienie do Nathana. Jednak chwyciłam po telefon i wybrałam odpowiedni numer.
- Cześć Justin. - ledwo przeszło mi to przez gardło. - Możemy się spotkać?
- No pewnie skarbie, wpadnę do ciebie za kilka minut.
- Czekam. Cześć.
- Do zobaczenia.
*
Chodziłam jak na szpilkach. Od mojej rozmowy z Justinem minęło już dobre 10 minut a go nadal nie ma. Chodziłam w kółko salonu cała się trzęsąc. W duchu modliłam się, żeby to nie była prawda. A co jeśli on się w niej zakochał? A ona w nim? Nie, nie to nie może być prawda. Przecież Justin nie jest taki prawda? A może jednak jest? Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć. Co chwila patrzyłam na zegarek i wyglądałam czy może chłopak już nie przyjechał. Usiadłam na wygodnej kanapie i spróbowałam się uspokoić. Chwilę później zadzwonił dzwonek a ja rzuciłam się w kierunku drzwi otwierając je.
Cześć shawty. - Justin przysunął się by mnie pocałować ale ja się odsunęłam.
- Chodź, chce porozmawiać. - razem z Justinem usiadłam na swojej kanapie. Przymknęłam powieki i przez chwilę myślałam od czego zacząć.
- A więc, o co chodzi Char? - powiedział zmartwionym głosem.
- Już raz cię widziałam jak wchodziłeś do kawiarni z Melanie, dobrze rozumiem. Ale Nathan mi powiedział, że widział was trzymających się za rękę i .. jak ją całowałeś. - ostatnie słowa powiedziałam wręcz szeptem. Do moich oczu napłynęły łzy a ja modliłam się żeby nie zauważył tego. Chwilę nic nie mówił tylko patrzył się w jeden punkt w oddali. Cholera jasna, co powiedz coś, powtarzałam sobie w duchu.
- Charlotte to jest tak, że .. - przerwał mu dzwonek jak podejrzewam jego telefonu.

W końcu mam rozdział.
Przepraszam, że tak długo nie dodawał, kolejny rozdział powinien się pojawić wieczorem w niedzielę.
Miłego czytania xx